Dyrektor teatru zaznaczył, że dokument jest tylko porozumieniem z nazwy, ponieważ o jego powstaniu Jacek Głomb dowiedział się po fakcie. - Ulegam szantażowi, robię to dla dobra pracowników teatru, których wypłaty zostały zagrożone. Resztę zawarłem w liście do prezydenta - wyjaśnił Głomb.
List Jacka Głomba do Tadeusza Krzakowskiego:
Szanowny Panie Prezydencie,
decydując o wstrzymaniu marcowej dotacji dla Teatru postawił mnie Pan pod ścianą, przycisnął do muru i nie dając najmniejszych szans na wspólne wypracowanie najlepszych, racjonalnych zasad realizacji rocznej dotacji podmiotowej Miasta dla Teatru Modrzejewskiej, zmusił mnie Pan do podpisania dokumentu, który „porozumieniem” jest wyłącznie z nazwy, jaką mu Pan nadał.
Dla dobra pracowników legnickiego teatru, których należne im wynagrodzenia zostały zagrożone, zdecydowałem się podpisać dokument, w którego tworzeniu – wbrew jego nazwie - nie brałem udziału. Podpisałem dokument, który - de facto - jest Pańską jednostronną decyzją, której podjęcie leży w pańskich kompetencjach i nie wymaga kontrasygnaty dyrektora Teatru, a według opinii prawnej, a także w ocenie Wicemarszałka Województwa Dolnośląskiego, jest niepotrzebny.
W konsekwencji tej sytuacji do realizacji przyjęta zostanie zasada równych, miesięcznych transz rocznej dotacji podmiotowej, sprzeczna z dotychczasową, racjonalną i niepodważaną wcześniej praktyką wynikającą z realiów, w jakich działa każdy Teatr na świecie. Dostrzegam kłopoty, jakie ta zmiana sprawi kierowanej przeze mnie instytucji, nie dostrzegam zaś korzyści z tego tytułu dla legnickiego samorządu. Dlatego też załączam do podpisanego porozumienia protokół rozbieżności. Nie ulegam sile Pańskich argumentów, których nawet nie znam, a jedynie mało demokratycznemu argumentowi siły.
Z poważaniem Jacek Głomb
dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Modrzejewskiej w Legnicy
